REKLAMA
MCC, Centrum Medyczne MCC

Neuromodulacja przywróciła im radość życia

Życie z mniejszą liczbą uciążliwych objawów NTM i możliwość rezygnacji z innych, czasami bardzo bolesnych, metod leczenia – to korzyści, na które wskazują najczęściej osoby, które zdecydowały się poddać zabiegowi neuromodulacji krzyżowej. W rocznicę wprowadzenia tej procedury do koszyka świadczeń gwarantowanych pacjenci korzystający z systemu InterStim zapewniają, że ich komfort życia nie tyle się zwiększył, ile go po prostu odzyskali.

Rok po objęciu refundacją zabiegów neuromodulacji krzyżowej, terapia ta zyskuje coraz liczniejsze grono zwolenników. Prym wśród nich wiodą takie osoby jak Janusz Borzyński, który zdecydował się z niej skorzystać ubiegłej jesieni. Historia pana Janusza to pasmo powtarzających się przez ostatnie cztery lata hospitalizacji, nieprzyjemnych badań oraz interwencji chirurgicznych przeprowadzanych przez urologów ze Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie.

– W swoim bogatym 4-leciu przeszedłem niemalże wszystkie warianty leczenia, począwszy od przezcewkowej resekcji stercza (transurethral resection of prostate, TURP) poprzez kalibrowanie, cystostomię, plastykę z wykorzystaniem błony z jamy ustnej i języka aż po iniekcję botoksu. Niestety, z uwagi na brak pozytywnych wyników, dr Maciej Oszczudłowski, urolog ze Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego, zaproponował mi inne rozwiązanie -wszczepienie neuromodulatora – wspomina Janusz Borzyński. Mimo że nigdy o neuromodulacji nie słyszał i nie miał wyobrażenia, jak przebiega proces leczenia z wykorzystaniem tej metody, bez wahania zdecydował się na przeprowadzenie zabiegu.

Nie żałuje ani minuty

Z neuromodulatorem żyje już blisko pół roku i jak wspomina, pierwszy okres leczenia – tuż po wszczepieniu elektrody testowej – przebiegał pod znakiem obserwacji organizmu oraz ustalania optymalnego programu oraz „siły” impulsów elektrycznych działających poprzez elektrodę na układ nerwowy. Czy udało się osiągnąć oczekiwany efekt? Pacjent podkreśla, że przede wszystkim miłą odmianą było niemalże całkowite ustanie wcześniej występujących objawów nietrzymania moczu w postaci nagłych parć. Co więcej, jego zdaniem istotnie zmniejszyła się również częstotliwość wizyt w toalecie.

– Po neuromodulacji nareszcie zrozumiałem, co to jest komfort życia. Możliwość funkcjonowania bez cystostomii, zdecydowanie rzadsze korzystanie z toalety, zwiększona kontrola nad reakcją pęcherza itd. Obecnie mogę bez większego wahania uczestniczyć w spotkaniu trwającym 2-4 godziny bez szukania toalety, co wcześniej było po prostu niemożliwe. Mogę śmiało stwierdzić, że po neuromodulacji mój komfort życia nie tyle się zwiększył, co go po prostu odzyskałem – mówi Janusz Borzyński, nie kryjąc zadowolenia. Dodaje, że wiele zawdzięcza lekarzowi prowadzącemu, który nie tylko zaproponował mu taką formę leczenia, ale również wspierał na każdym jego etapie.

– Oczywiście, ogromne znaczenie w przypadku stosowania nowych, nieznanych pacjentowi rozwiązań ma wsparcie personelu medycznego. Ważne jest także nastawienie psychiczne samego pacjenta i docenianie na wstępnym etapie nawet małych oznak poprawy. W moim wypadku z całą pewnością pomógł mi mój wrodzony optymizm. Nie bez znaczenia, a właściwe ogromne znaczenie, miało również wspaniałe podejście lekarzy do mnie, co przełożyło się na wysoki poziom zaufania do przeprowadzonego w szpitalu zabiegu – dodaje Janusz Borzyński.

Życie na nowo

Poprawa komfortu życia oraz zmniejszenie uporczywych objawów NTM nie następują jednak natychmiast. Na efekty terapii trzeba poczekać. Zdaniem Janusza Borzyńskiego, pacjenci z NTM nie powinni się łudzić, że po zabiegu ich problemy zostaną całkowicie wyeliminowane jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Dotychczasowe wyniki badań klinicznych wskazują, że 84 proc. pacjentów korzystających z systemu InterStim deklarowało poprawę lub znaczną poprawę w zakresie objawów ze strony układu moczowego, a u 82 proc. efekty te utrzymały się przez 5 lat od przeprowadzonego zabiegu.

– Jak do każdej nowej sytuacji – trzeba się przystosować, zaakceptować ją i co najważniejsze, przy ogromnym zaufaniu do lekarzy i całego personelu, uwierzyć w skuteczność zastosowanych metod i rozwiązań. Gdybym miał wcześniej możliwość poddania się zabiegowi neuromodulacji, to z całą pewnością skorzystałbym z tej formy leczenia. Dzięki niej uniknąłbym kilku bolesnych zabiegów, a przez sam fakt, że neuromodulator byłby wszczepiony wcześniej, być może mój organizm łatwiej zaakceptowałby implant – ocenia pan Janusz. Życie z neurostymulatorem wymaga jednak większej uważności, m.in. wszędzie tam, gdzie pacjent jest skanowany przez bramki bezpieczeństwa. Na szczęście z ich korzystania zwalnia wystawiony przez lekarza tzw. paszport posiadacza wszczepionego urządzenie medycznego.

– Gdybym miał wpływ na producenta urządzenia, to zasugerowałbym mu jedynie zmniejszenie jego gabarytów, a właściwie zestawu do sterowania neuromodulatorem przez pacjenta. Jednakże jest to uwaga dotycząca wyłącznie wygody z korzystania, gdyż samo urządzenie funkcjonuje bardzo – ocenia Janusz Borzyński.

COVID-19 zamroził procedury

Niestety, trwająca pandemia sparaliżowała ośrodki wykonujące refundowane procedury wszczepienia neuromodulatorów. – Wykonywanie refundowanych zabiegów neuromodulacji krzyżowej rozpoczęto w naszym ośrodku w grudniu 2019 roku. W związku z sytuacją epidemiologiczną ich przeprowadzanie zostało jednak wstrzymane na początku tego roku. Liczymy na wznowienie zabiegów w czerwcu bądź lipcu tego roku – informuje dr Maciej Oszczudłowski, urolog z Kliniki Urologii CMKP w Szpitalu Klinicznym im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie.

Tekst: Violetta Madeja

Źródło: Kwartalnik NTM nr 73

Skip to content