Coraz częściej chirurgia robotyczna znajduje zastosowanie, nie tylko w urologii, ale także w ginekologii: w rozwoju laparoskopii i diagnostyce. AOTMiT rozpatruje wniosek w sprawie finansowania operacji robotycznych w raku endometrium, a rozwój diagnostyki molekularnej umożliwia już dzisiaj wybór najbardziej skutecznego postępowania.
Coraz częściej zabiegi małoinwazyjne stają się złotym standardem chirurgii. Od lat z dużym sukcesem wykorzystują systemy robotyczne urolodzy. Roboty wykorzystuje się już także w ginekologii onkologicznej, ponieważ oficjalne rekomendacje Europejskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej i Polskiego Towarzystwa Ginekologii Onkologicznej jednoznacznie wskazują, że chirurgia małoinwazyjna, czyli laparoskopowa i robotyczna, ma zdecydowaną przewagę nad operacją klasyczną w chirurgicznym leczeniu raka endometrium. Robotyczna tylko w przypadku tego raka, ale laparoskopowa w wielu wskazaniach staje się powszechnym standardem.
Robotów chirurgicznych jest blisko 40, ogromna większość w mniejszych, niepublicznych placówkach medycznych, gdzie korzystają z nich przede wszystkim urolodzy. W ginekologii onkologicznej dla takich operacji na razie istnieje tylko jedno wskazanie.
Specjaliści podkreślają, że – według obecnego stanu wiedzy – w raku szyjki macicy wyniki leczenia z wykorzystaniem technik małoinwazyjnych są gorsze niż wyniki klasycznej, „otwartej” operacji. Dlatego w tym rodzaju nowotworu preferuje się zabieg klasyczny.
W praktyce korzyści z wykorzystania robotów na co dzień obserwuje dr hab. Anita Chudecka-Głaz, profesor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, kierująca Kliniką Ginekologii Operacyjnej i Onkologii Ginekologicznej Dorosłych i Dziewcząt w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym nr 2 PUM w Szczecinie, która należy do na razie nielicznego w Polsce grona ginekologów posiadających uprawnienia do posługiwania się systemem robotycznym. Prof. Chudecka-Głaz ma na swoim koncie już blisko 60 „robotycznych” operacji raka endometrium.
Lepszy dostęp operatora do niektórych miejsc, małe ryzyko powikłań śródoperacyjnych, a potem krótki czas pobytu w szpitalu – to wszystko wypada na korzyść chirurgii robotycznej. Czas samej operacji jest porównywalny, niekiedy tylko przygotowanie pacjenta do operacji robotycznej może być dłuższe. Po operacji robotycznej także rekonwalescencja jest szybsza. Robot chirurgiczny daje także niesamowity komfort dla operatora – wykonanie dziennie trzech operacji metodą klasyczną lub laparoskopową jest dla operatora nieporównywalnie trudniejsze niż wykonanie trzech zabiegów z użyciem robota.
Trudniejsze jest jednak zdobycie uprawnień do korzystania z chirurgicznych systemów robotycznych. Całe szkolenie trwa kilka miesięcy, a egzaminy zadawane są najczęściej w Niemczech lub w Czechach.
O wiele łatwiej kupić system robotyczny – potrzebne są tylko pieniądze – dlatego coraz częściej słyszymy, że jakiś ośrodek chirurgii wzbogacił się o taką aparaturę. Zwykle nie jest to duży, wielospecjalistyczny szpital.
Wpływ na zwiększenie liczby operacji robotycznych będzie mieć ich refundacja przez NFZ. W Szpitalu Klinicznym nr 2 PUM w Szczecinie zbiegi te rozlicza się tak, jak procedury laparoskopowe, co oczywiście nie pokrywa rzeczywistych kosztów. Ale AOTMiT rozpatruje już wniosek w sprawie finansowania operacji robotycznych w raku endometrium.
– Leczenie onkologiczne to dziś złożony proces, to nie tylko zabieg, ale leczenie skojarzone, także radio- i chemioterapia, to też nowoczesna diagnostyka czy postępowanie pooperacyjne. Kompleksowa opieka zwiększa szanse pacjenta. Jeśli rocznie operuje się 3 czy 4 pacjentki np. z rakiem trzonu macicy, nie ma szans zdobycia odpowiedniego doświadczenia i system nie może być optymalny. Uważam, że nie tylko technika jest ważna, ale też usystematyzowanie procesu leczenia na odpowiednich poziomach referencyjności, o co zresztą wciąż zabiegam – podkreśla prof. Bidziński dodając, że – Krajowa Sieć Onkologiczna powinna uporządkować sytuację tak, aby chory trafiał do ośrodka mającego odpowiednie doświadczenie i infrastrukturę, gdzie leczenie można realizować w sposób uporządkowany i skoordynowany. Zdaniem profesora, taki system będzie jednocześnie najbardziej efektywny ekonomicznie i organizacyjnie.
Podobnego zdania jest prof. Anita Chudecka-Głaz: – Chirurgia robotyczna może się rozwijać w każdej placówce, ale co innego jest operowanie różnych zaburzeń, a co innego leczenie onkologiczne, do którego zalicza się też diagnostyka, kwalifikacja, przygotowanie, wybór terapii i dalsze leczenie uzupełniające. Ośrodki referencyjne, wykonujące dużo zabiegów, gwarantują najlepsze efekty leczenia onkologicznego.
Przykładem problemów związanych z rozproszeniem leczenia onkologicznego może być niedodiagnozowanie pacjentek. Ma to również związek z wdrażaniem nowych technologii medycznych. Diagnostyka molekularna umożliwia wybór najskuteczniejszego postępowania, dającego największe szanse wyleczenia. Dlatego np. dziś każda pacjentka z rakiem jajnika powinna mieć przeprowadzoną diagnostykę molekularną w kierunku mutacji genu BRCA, to już standard. Tymczasem w Polsce na etapie leczenia operacyjnego takie najbardziej podstawowe badanie ma wykonane tylko 40% pacjentek. Jeśli nie scentralizuje się leczenia onkologicznego, podobny problem będzie z rakiem endometrium i innymi nowotworami. Molekularne różnicowanie wcale nie jednorodnego (jak się do niedawna wydawało) raka endometrium może determinować dalsze postępowanie, także chirurgiczne.
W medycynie, podobnie jak w każdej innej sferze działalności człowieka, wielu szans upatruje się w wykorzystaniu sztucznej inteligencji. – Mam nadzieję, że niebawem będziemy ją wykorzystywać do weryfikowania wyników badania cytologicznego – mówi prof. Mariusz Bidziński. – System sztucznej inteligencji, oparty na dużej bazie danych, może pomóc w wyselekcjonowaniu grupy pacjentek wysokiego ryzyka onkologicznego, które muszą być pod stałym nadzorem. Diagności temu nie podołają, sztuczna inteligencja.
Źródło: mp.pl