Rozmowa z dr. hab. n. med. Arturem Antoniewiczem, ordynatorem Oddziału Urologii i Onkologii Urologicznej Międzyleskiego Szpitala Specjalistycznego w Warszawie, pokazuje, że choć Polska dysponuje nowoczesnym sprzętem i wykwalifikowanymi zespołami, systemowe ograniczenia nadal hamują rozwój chirurgii robotowej w urologii.
Obecnie jedyną procedurą urologiczną refundowaną przez NFZ w asyście robota chirurgicznego jest prostatektomia radykalna.
– L31R – prostatektomia radykalna w asyście robota chirurgicznego to jedyna procedura robotowa w urologii refundowana przez NFZ. Potrzeby onkologii urologicznej są większe i obejmują również wybranych chorych na raka nerki i pęcherza moczowego – mówi dr Antoniewicz.
W Międzylesiu sytuacja jest wyjątkowa – dzięki grantowi szkoleniowemu od Urzędu Marszałkowskiego Mazowsza możliwe jest wykonywanie zabiegów robotowych także w innych wskazaniach.
– Można powiedzieć, że nasz szpital jest na wygranej pozycji, ale co ma zrobić inny ośrodek, który nie ma tak hojnego właściciela, rozumiejącego potrzeby chorych?
Choć najnowsze technologie kuszą, nie wszędzie są konieczne. Zapytany o potrzebę zakupu robota da Vinci Single Port, dr Antoniewicz odpowiada:
– Sądzę, że nie. Takie roboty powinny znaleźć swoje miejsce w dużych ośrodkach, gdzie pracuje kilkunastu operatorów reprezentujących różne specjalizacje chirurgiczne.
W przypadku raka nerki, operacje robotowe nie zawsze są uzasadnione. Nefrektomia może być skutecznie przeprowadzona metodą laparoskopową. Jednak w przypadku operacji nerkooszczędzających – sytuacja wygląda inaczej.
– Od wielu lat jestem orędownikiem operacji nerkooszczędzającej guza nerki, niezależnie od jego wielkości, to znaczy w stadium T1a lub T1b, z reguły do 7 cm, która to operacja w wydaniu robotowym ma znaczącą przewagę nad operacją laparoskopową, a tym bardziej nad operacją otwartą – podkreśla.
– Chorzy po operacji nerkooszczędzającej przeprowadzonej robotowo w drugiej lub trzeciej dobie wychodzą do domu. Nie obserwujemy istotnych powikłań, nie usuwamy nerek. […] Chorzy po takiej operacji mogą opuścić szpital tego samego dnia.
Mimo oczywistych korzyści, procedury robotowe w raku nerki i pęcherza nadal nie są refundowane.
– Uważam to za istotny błąd. […] Jedynie około połowa z nich może zostać zakwalifikowana do operacji robotowej, a zatem koszty refundacji można oszacować bardzo dokładnie – podkreśla dr Antoniewicz.
W przypadku raka prostaty sytuacja wygląda znacznie lepiej. Liczba operacji radykalnych w asyście robota rośnie. – To prawda, i to dobrze. Zniknęły za to operacje otwarte i laparoskopowe w tym wskazaniu – mówi ekspert. – W krajach rozwiniętych liczba operacji jest 2-krotnie, a nawet 3-krotnie większa niż radioterapii. W Polsce potrzeba kilku lat, aby osiągnąć podobną proporcję – dodaje.
Od 2022 roku nie wprowadzono do koszyka świadczeń gwarantowanych żadnej nowej procedury robotowej w urologii. Nadal jedyną refundowaną operacją jest prostatektomia radykalna. – To bez wątpienia ogranicza stosowanie metod robotowych w naszym kraju – mówi dr Antoniewicz. – W naszym ośrodku rocznie wykonujemy ok. 50-70 operacji nerkooszczędzających, przy czym ich liczba systematycznie wzrasta.
Międzyleski Szpital Specjalistyczny, dzięki wsparciu Urzędu Marszałkowskiego, może pozwolić sobie na większą elastyczność w doborze metod leczenia. – Od 2023 roku rzeczywiście mamy pewną swobodę finansową w odniesieniu do procedur robotowych. […] Pozwala to – póki co – żeby nie musieć rozliczać z ołówkiem w ręku każdorazowo kosztów narzędzi etc.
Dzięki temu możliwe jest wykonywanie operacji robotowych również u pacjentów z rakiem pęcherza moczowego. W ciągu trzech lat zespół przeprowadził blisko 500 takich zabiegów.
Problemem pozostaje brak odpowiedniej wyceny procedur robotowych w innych wskazaniach niż rak prostaty. – Nie da się wykonywać operacji robotem na kwotę przypisaną operacji laparoskopowej – podkreśla dr Antoniewicz. – Same narzędzia potrzebne do jednej operacji kosztują między 6,5 a 8,5 tys. zł. Dlatego jego zdaniem konieczne jest wprowadzenie refundacji dwóch dodatkowych procedur: w raku nerki i raku pęcherza moczowego.
Wiele ośrodków wykonuje wyłącznie operacje refundowane przez NFZ. Tylko te, które mają większą liczbę prostatektomii robotowych, mogą pozwolić sobie na pewną elastyczność. – Optymalny poziom wykorzystania robota to ok. 250 operacji rocznie – zaznacza ekspert.
Ale co stanie się, gdy skończy się finansowanie z grantu? – Brakuje debaty publicznej na ten temat. […] Odnoszę wrażenie, że temat utknął lub „zszedł z wokandy”. Pozostawienie tej ważnej i strategicznej dla jakości ochrony zdrowia decyzji lokalnym uwarunkowaniom nie prowadzi do rozwiązania problemu.
– Jestem przekonany, że głównym beneficjentem w procesie rozwoju chirurgii robotowej w Polsce jest pacjent. Dlatego czas na nowe procedury robotowe w urologii – nie ma wątpliwości dr Antoniewicz.
Źródło: mZdrowie