Uwaga na krwiomocz
Od pierwszego krwiomoczu do rozpoznania raka pęcherza moczowego często upływa nawet pół roku. Wielu pacjentów, a także lekarzy nie ma świadomości, że krwiomocz nie jest wyłącznie objawem zapalenia pęcherza. Może ona być także fundamentalnym objawem raka pęcherza moczowego lub górnych dróg moczowych. Występuje on u prawie 80 proc. chorych. Brakuje dostatecznej edukacji na ten temat jak niebezpieczny jest krwiomocz.
Tymczasem prognozy są alarmujące. Społeczeństwo się starzeje, a nowotwór ten jest ściśle związany z wiekiem. Rak pęcherza to drugi najczęstszy po raku prostaty nowotwór układu moczowego.
Większość chorych na ten nowotwór ma szansę na zachowanie pęcherza moczowego, jeśli choroba zostanie rozpoznana wcześnie.
– Urologia dysponuje narzędziami pozwalającymi na wczesne rozpoznanie. Można też ustalić stopień złośliwości histologicznej, czy stopień klinicznego zaawansowania, w oparciu o dostępne badania obrazowe. W tym miejscu trzeba wrócić do roli lekarza rodzinnego. Niestety, nie ma on możliwości zlecania badań, które mogłyby mocno przyspieszyć diagnostykę. W warunkach POZ nie ma mowy o wykonaniu badania metodą rezonansu magnetycznego, czy tomografii komputerowej. Ograniczenie roli lekarza rodzinnego do wypisywania skierowań oznacza też nadmierne obciążenie poradni specjalistycznych – mówił prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
U ok. 25 proc. pacjentów choroba w momencie rozpoznania wykazuje cechy inwazyjne, tj. nie upoważniające do zachowania pęcherza moczowego.
W takiej sytuacji bezwzględnie konieczne jest leczenie radykalne i usunięcie pęcherza moczowego.
– Zabiegi coraz częściej mają miejsce z wykorzystaniem nowoczesnych narzędzi. Są to zabiegi laparoskopowe bądź laparoskopowe z asystą robotów chirurgicznych. Wyceny tego typu procedur oczywiście brakuje. To powoduje, że polscy pacjenci, którzy nie mogą się czuć tak bezpieczni i tak dobrze zaopiekowani jaki chorzy we Francji, Belgii, czy Niemczech, stają przed koniecznością uprawiania tzw. turystyki medycznej – podkreślał prezes PTU.
Od 1 kwietnia br. są finansowane przez NFZ operacje z zastosowaniem robota, na razie dla pacjentów z nowotworem prostaty.
– Póki co nie ma to zatem nic wspólnego z rakiem pęcherza moczowego. Należy też podkreślić, że niepokój w sprawie wyceny tych świadczeń mogą budzić zapisy uzasadnienia do rozporządzenia ministra zdrowia z 25 stycznia 2022 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego – wskazywał prof. Chłosta.
– Operacje robotyczne są w dalszym ciągu kompletnie nieopłacalne w naszym kraju – do każdej z nich trzeba de facto dołożyć duże pieniądze. Pełna refundacja systemu robotowego u nas nie istnieje, bo faktyczne koszty nie obciążają budżetu państwa, a poszczególne instytucje – ocenił prezes PTU.
Jak zapowiedziała posłanka Barbara Dziuk, w najbliższym czasie zorganizowane zostanie posiedzenie sejmowej Podkomisji stałej ds. onkologii poświęcone wyłącznie problemom związanym z diagnozowaniem i leczeniem raka pęcherza moczowego w Polsce.
Źródło: Rynek Zdrowia