Rak pęcherza moczowego wciąż należy do najczęściej występujących nowotworów urologicznych w Polsce, a zapewnienie odpowiedniego leczenia i opieki nad pacjentami w dalszym ciągu napotyka na liczne trudności. Pomimo wprowadzenia nowych metod leczenia i poszerzenia programów lekowych, nadal brakuje całościowego podejścia do opieki nad chorymi. Eksperci wskazują na potrzebę poprawy diagnostyki we wczesnym stadium, skuteczniejszej koordynacji terapii oraz zapewnienia rehabilitacji, co bezpośrednio wpływa na jakość życia pacjentów i efektywność leczenia.
Nowy program lekowy znacząco poprawił sytuację osób zmagających się z tym nowotworem, jednak zarówno lekarze, jak i pacjenci mają nadzieję, że to dopiero początek szerzej zakrojonych reform w obszarach takich jak profilaktyka, diagnostyka, dostęp do innowacyjnych terapii i rehabilitacja. Rak pęcherza nadal jest jednym z najczęściej diagnozowanych nowotworów złośliwych w kraju.
Każdego roku w Polsce diagnozuje się ponad 7 tysięcy przypadków tego nowotworu, przy czym liczba zgonów sięga 3,8-4 tysięcy rocznie. Choroba znacznie częściej dotyczy mężczyzn – zwłaszcza palaczy, osób z nadwagą oraz przedstawicieli zawodów narażonych na kontakt z toksycznymi substancjami, takich jak strażacy czy pracownicy przemysłu chemicznego.
– Jeszcze do niedawna raka pęcherza moczowego nazywaliśmy zapomnianym, bowiem akurat ta grupa pacjentów onkologicznych była pozbawiona dostępu do jakiejkolwiek kompleksowej pomocy. Szczęśliwie, od 2022 roku funkcjonuje w Polsce program lekowy umożliwiający skorzystanie z nowoczesnych, innowacyjnych terapii, jednak nie możemy osiąść na laurach. Potrzebujemy kompleksowej ścieżki pacjenta z tym nowotworem, aby móc poprawić wyniki leczenia – mówił Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie podczas debaty eksperckiej zorganizowanej w Centrum Prasowym PAP.
– Najczęstszym objawem nowotworu pęcherza jest krwawienie z moczem, może to być czasem pojedynczy epizod krwawienia. Ważne jest, by tego nie lekceważyć, jak najszybciej wykonać badanie ogólne moczu i badanie ultrasonograficzne jamy brzusznej z oceną pęcherza moczowego. Jak zawsze: bezcennym wektorem jest czas, bo wykrycie zmian nowotworowych na ich wczesnym etapie umożliwia włączenie maksymalnie skutecznego leczenia – wyjaśniał z kolei prof. Piotr Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum (UJ CM) oraz kierownik Oddziału Klinicznego Urologii i Urologii Onkologicznej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.
Oprócz krwiomoczu, należy zwracać uwagę na przedłużające się objawy ze strony układu moczowego, takie jak ból, pieczenie, częstomocz czy uczucie dyskomfortu w dolnych partiach brzucha. Choć nie zawsze są one oznaką nowotworu – mogą towarzyszyć innym schorzeniom – to ich wystąpienie powinno skłonić do dalszej diagnostyki. Jeśli dojdzie do potwierdzenia choroby, sposób leczenia będzie zależny od stopnia jej zaawansowania.
– W powierzchownym raku pęcherza moczowego leczenie ma zapobiegać nawrotowi nowotworu. W stadium inwazyjnym, gdy nowotwór wrasta głęboko w ścianę-mięsień pęcherza, podstawową metodą leczenia raka pęcherza moczowego jest całkowite operacyjne usunięcie pęcherza, czyli tzw. radykalna cystektomia. Część z chorych z zaawansowanym nowotworem pęcherza moczowego może wymagać dodatkowo chemioterapii lub naświetlań – tłumaczył dr hab. med. Jakub Żołnierek, specjalista w dziedzinie urologii i onkologii klinicznej. Dodał, że choć chemioterapia okołooperacyjna wciąż stanowi podstawę prowadzenia leczenia, to jednak wielu pacjentów nie może z niej korzystać, chociażby z powodu złej kondycji czy osłabionej odporności. To właśnie oni zawdzięczają najwięcej nowemu programowi lekowemu.
– Pozwala on na zastosowanie immunoterapii stymulujących układ immunologiczny do poszukiwania i niszczenia komórek nowotworowych. Dostępny w jego ramach jest także zaawansowany technologicznie lek, który, podawany dożylnie, w inteligentny sposób przykleja się do komórek nowotworowych, wnika w nie i niszczy od wewnątrz – mówił urolog.
Obecnie obowiązujący program umożliwia zastosowanie immunoterapii po zabiegach operacyjnych, nawet w przypadku wcześniejszego leczenia chemioterapią, w celu skutecznego wykrywania mikroprzerzutów, które nie są widoczne w badaniach obrazowych.
Edukacja, promowanie profilaktyki oraz dostęp do nowoczesnych, nieinwazyjnych metod leczenia stanowią istotne elementy, szczególnie dla 30 tys. zawodowych strażaków w Państwowej Straży Pożarnej oraz ponad 700 tys. strażaków w Ochotniczych Strażach Pożarnych (OSP).
– Środki samorządowe i unijne są wykorzystywane do poprawy jakości sprzętu wykorzystywanego przez naszych bohaterów, którzy wyruszają na interwencje średnio 300 razy w ciągu roku, a sprzęt ten chroni ich przed niebezpiecznymi substancjami i zanieczyszczeniami. Wciąż jednak mamy dużo do zrobienia, zwłaszcza w kwestii zakupu profesjonalnych pralek do regularnego czyszczenia kombinezonów strażackich – zauważył Tadeusz Tomaszewski, poseł na Sejm RP
Kilka lat temu strażacy opracowali specjalne wytyczne i zalecenia mające na celu zmniejszenie ryzyka zachorowania na raka pęcherza moczowego, dzieląc się nimi z dowódcami poszczególnych jednostek.
– Ważne jest, aby problem wykrywać jak najwcześniej. Zachęcamy do regularnych badań, zarówno okresowych, jak i specjalistycznych, nawet na własną rękę – stwierdził starszy kapitan Tomasz Milczarczyk, Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej.
Debatę moderowała Aleksandra Rudnicka, rzeczniczka prasowa Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Onkologicznego SANITAS, która zaprosiła do rozmowy Iwonę Król, pielęgniarkę prowadzącą w mediach społecznościowych grupę wsparcia dla pacjentów z rakiem pęcherza moczowego.
– Potrzebujemy kompleksowej opieki nad chorymi i ich rodzinami, a także przejrzystych ścieżek leczenia. Obecnie pacjenci często trafiają do specjalistycznych ośrodków za późno. Musimy inwestować więcej w edukację, profilaktykę, a także budować świadomość istnienia tego problemu wśród lekarzy rodzinnych, którzy stanowią fundament skutecznego systemu opieki zdrowotnej – przekonywała Iwona Król.
Wiele z tych postulatów znalazło się w publicznym apelu wystosowanym przez Fundację Wygrajmy Zdrowie oraz sześć innych organizacji. Autorzy apelu zwracają uwagę, że w Polsce czas oczekiwania na wizytę u urologa może wynosić nawet 250 dni.
– Zachorowalność na ten typ nowotworu w Polsce jest podobna do innych krajów w regionie, jednak z powodu późnego wykrywania choroby zajmujemy jedno z ostatnich miejsc w Europie pod względem liczby zgonów. Możemy to zmienić, ale wymaga to dużych wysiłków oraz systemowych zmian – podkreślił Szymon Chrostowski, prezes Fundacji Wygrajmy Zdrowie.
Źródło: Medicalpress