REKLAMA
MCC, Centrum Medyczne MCC

Potrzebne są większe nakłady na leczenie raka prostaty

Rak prostaty ma pierwsze miejsce wśród nowotworów złośliwych u mężczyzn, jeżeli chodzi o zachorowania, i drugie, jeżeli chodzi o zgony. A w finansowaniu jest dopiero ósmy – mówi dr hab. n. med. Paweł Wiechno, profesor Kliniki Nowotworów Układu Moczowego Narodowego Instytutu Onkologii – Państwowego Instytutu Badawczego w rozmowie z portalem Rzeczpospolita.

„Rak gruczołu krokowego to obecnie najczęściej rozpoznawany nowotwór złośliwy wśród mężczyzn. Niestety, ten nowotwór jest również przyczyną wielu zgonów w populacji męskiej. W tym niedobrym rankingu zajmuje drugie miejsce po raku płuc u mężczyzn. A prognozy mówią, że częstość rozpoznawania tego nowotworu będzie narastać.(…)

Zgodnie z danymi Krajowego Rejestru Nowotworów, w 2018 roku (ostatnie dostępne dane – red.) zanotowano 16414 zachorowań i 5574 zgony. Według przewidywań, w roku 2020 miało to być ponad 19000 zachorowań.

Odsetek zgonów obrazuje liczbę pacjentów, u których choroba ma charakter uogólniony i których nie jesteśmy w stanie wyleczyć. Na obecnym etapie rozwoju medycyny możemy przyjąć, że jesteśmy w stanie wyleczyć pacjenta, u którego choroba jest na tyle ograniczona, że leczenie miejscowe niszczy całą tkankę nowotworową. W tym wypadku można zastosować albo leczenie operacyjne, albo zniszczyć tkankę nowotworową napromienianiem. Jeżeli takiej możliwości nie ma, możemy pacjenta długotrwale leczyć, jednakże wyleczenia nie uzyskamy.

Nie oznacza to jednak, że jesteśmy zupełnie bezradni. Stosowane terapie sprawiają, że choroba wycofuje się i jest długo pod kontrolą. Wydłuża to życie, i to znacznie. Umiemy też poprawić jakość życia pacjenta lub tak kontrolować chorobę, że nie sprawia dolegliwości. Takie leczenie jest często prowadzone przez całe lata. A co ważne, mężczyźni mogą nieźle funkcjonować w życiu społecznym. Często są także bardzo aktywni, w tym zawodowo. (…)

Leczenie farmakologiczne z zasady się wyczerpuje i choroba zaczyna się ponownie rozwijać. Obecnie jednak mamy rozmaite sposoby na wydłużenie życia z chorobą przy utrzymaniu jego dobrej jakości. A co do pięciu lat… Absolutnie nie jest to magiczna granica. Często leczymy ponad pięć lat pacjentów, u których nie potrafimy uzyskać wyleczenia. Co więcej, pacjenci leczeni pierwotnie z intencją wyleczenia, po ponad pięciu latach ujawniają przerzuty i stają się nieuleczalnie chorzy. Ale chciałbym ponownie zwrócić uwagę na niezwykle długotrwałą kontrolę, jaką jesteśmy w stanie zapewnić pacjentom leczonym farmakologicznie. To rzadka sytuacja w onkologii, kiedy leczenie zapewnia tak długotrwałą kontrolę.

Podstawą leczenia hormonalnego jest sprowadzenie wartości testosteronu w surowicy krwi pacjenta do wartości kastracyjnej, czyli takiej jak, u mężczyzny po usunięciu jąder. Zresztą usunięcie chirurgiczne jąder jest jedną z opcji terapeutycznych. Obecnie wiemy, że do tego leczenia powinniśmy dołączać pewne wzmocnienie, które zapewnia dłuższą kontrolę, a ostatecznie przekłada się to na dłuższe życie pacjenta. (…) Takie leczenie nie jest terapią na zawsze. Na którymś etapie nowotwór zaczyna się ponownie rozwijać, pomimo bardzo niskich stężeń testosteronu we krwi. Tę fazę choroby nazywamy opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego. Nie oznacza to jednak, by był to nowotwór oporny na manipulacje hormonalne. Na tym etapie możemy wzmocnić leczenie hormonalne, zastosować chemioterapię czy też podać izotopy promieniotwórcze.

Niestety, nie możemy stwierdzić, że sytuacja w leczeniu raka gruczołu krokowego w Polsce jest idealna. Rzeczywiście w przypadku pacjentów z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego i widocznymi przerzutami mamy szeroki dostęp do nowoczesnych terapii.

(…) Leczenie opornego na kastrację raka gruczołu krokowego, ale bez widocznych przerzutów, nie jest finansowane ze środków publicznych. Również zastosowanie nowych leków hormonalnych nie jest refundowane na bardzo wczesnych etapach leczenia, kiedy należy wzmocnić pierwsze leczenie, o czym już wspomniałem. Pierwsze leczenie możemy wzmocnić jedynie dodatkiem chemioterapii, a zalecane także w tym wypadku nowoczesne leki hormonalne nie są refundowane.

Obecnie nie mamy programu lekowego (który warunkuje finansowanie leczenia) dla pacjentów z nieprzerzutowym opornym na kastrację rakiem stercza. To bardzo szczególna sytuacja, kiedy pacjenci są w bardzo dobrej formie, a my widzimy, że choroba postępuje. Dodanie nowego leku hormonalnego pozwala na bardzo długą kontrolę procesu, co przekłada się na utrzymanie dobrej formy mężczyzny. Przecież to przerzuty są źródłem problemów i dolegliwości.
Warto wspomnieć, że powikłania związane z przerzutami generują także ogromne koszty ich leczenia, nie wspominając o cierpieniu pacjenta i jego bliskich. Nie mamy zapewnionego finansowania nowoczesnych leków hormonalnych na samym początku leczenia choroby przerzutowej, o czym mówiłem wcześniej. Ktoś może powiedzieć, że cóż z tego, skoro możemy stosować te leki później. Niestety, wtedy kondycja zdrowotna pacjentów jest już gorsza, ich jakość życia jest często nie najlepsza. Co więcej, im później są wdrożone takie terapie, tym krótszy czas kontroli nowotworu.

Powinniśmy uzyskać dostęp do nowoczesnych leków hormonalnych na wczesnych etapach i leczyć zgodnie z zaleceniami towarzystw międzynarodowych.

Wielkość nakładów nakładów na programy lekowe w 2019 roku związane z rakiem prostaty zajmowała dopiero ósme miejsce. (…)Program lekowy dla raka piersi to roczne wydatki rzędu 394 mln zł, a dla raka prostaty to 115 mln zł – niemal trzy i pół razy mniej. Prognozowane liczby zachorowań dla 2019 roku wynosiły 19 050 nowych przypadków raka stercza i 20 026 raka piersi. Zatem liczba pacjentów wyraźnie się nie różni, ale nakłady na leczenie już tak. Liczby mówią więc same za siebie.

Źródło: www.rp.pl

Skip to content