Media medyczne alarmują – nieleczony zespół pęcherza nadreaktywnego potrafi zrujnować życie pacjentów i wykluczyć ich z życia społecznego. Trzeba i można go leczyć, jednak wiele leków nadal nie jest dostępnych dla polskich pacjentów – pisze Katarzyna Świrydowicz na portalu WPROST.
„Niemożliwa do opanowania potrzeba oddania moczu, nierzadko z popuszczaniem, niezależne od stopnia wypełnienia pęcherza parcia naglące, a także oddawanie moczu więcej niż sześć-osiem razy dziennie (częstomocz) i wielokrotne oddawanie moczu w nocy (nokturia) – to objawy zespołu pęcherza nadreaktywnego (OAB). Jest on rozpoznawany u co czwartej kobiety (27 proc.) i jednego na dziesięciu mężczyzn powyżej 18. roku życia (10,8 proc.). Szacuje się, że z powodu OAB cierpią 2-3 mln Polek i Polaków. Co roku to schorzenie dotyka w naszym kraju 10-15 tys. nowych pacjentów.(?)
O OAB niechętnie wspomina się podczas wizyt lekarskich. Tylko jedna trzecia osób cierpiących na zespół pęcherza nadreaktywnego w ogóle zgłasza się do lekarza. Dwie trzecie z nich robi to dopiero po dwóch latach od wystąpienia pierwszych objawów. I to wtedy, gdy ich nasilenie wyklucza już normalne funkcjonowanie. Tymczasem OAB to poważna i często bolesna choroba, którą trzeba leczyć.
Wbrew panującej opinii zespół pęcherza nadreaktywnego nie jest oznaką starzenia, z którą nie można nic zrobić. To drugi mit dotyczący tej choroby. A bywa, że pacjentki słyszą to w gabinetach albo same żyją w takim przeświadczeniu.(?)
W zespole pęcherza nadreaktywnego lista leków refundowanych nie zmieniła się od 2011 r. Nadal więc w pierwszej linii leczenia chorzy mają dostęp jedynie do dwóch substancji o tym samym mechanizmie działania: solifenacyny i tolterodyny (na świecie jest ich cztery-sześć). W drugiej linii leczenia dostępu nie ma wcale. Mimo, że minęło już półtora roku od drugiej, ponownie pozytywnej rekomendacji prezesa AOTMiT dla mirabegronu. To lek będący jedyną opcją terapeutyczną dla pacjentów w drugiej linii leczenia OAB. Polska jest jedynym krajem w Europie, który go nie refunduje.(?)”
Źródło: www.zdrowie.wprost.pl