REKLAMA
MCC, Centrum Medyczne MCC

Pacjenci z OAB rozczarowani nową listą leków refundowanych

Chorzy z zespołem pęcherza nadreaktywnego (OAB), których rytm życia podporządkowany jest wizytom w toalecie, od miesięcy zabiegają o skuteczniejsze leczenie. Lekarze nie mają wątpliwości, że dla wielu pacjentów nowoczesne leki stają się ostatnią szansą na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie przed ewentualnym zabiegiem.

Lekarze klinicyści oraz pacjenci zmagający się z zespołem pęcherza nadreaktywnego są przekonani, że oferowane w kraju formy terapii należą do suboptymalnych. Ich zdaniem to groźne zjawisko, ponieważ w starzejącym się społeczeństwie coraz więcej pacjentów będzie wymagało farmakoterapii.
– OAB wiąże się z częstymi parciami na pęcherz, bieganiem do ubikacji, czy utratą moczu w przypadku pęcherza nadreaktywnego typu mokrego. Dla pacjentów jest to schorzenie okropne, bardzo często upokarzające i powodujące wykluczenie społeczne, rodzinne czy zawodowe – mówi Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia Osób z NTM „UroConti”.

OAB nie patrzy na metrykę

Zdaniem dr. hab. n. med. Pawła Miotły, adiunkta w II Katedrze i Klinice Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, OAB dotyka pacjentów bez względu na wiek, choć częstość występowania tego schorzenia będzie w tym przypadku skorelowana z wiekiem.

– Wśród pacjentów z młodszych grup wiekowych odsetek chorych z OAB nie będzie duży, natomiast już w okresie okołomenopauzalnym odsetek pacjentek zmagających się z OAB może wynieść nawet 15-20 proc., a jeśli spojrzymy na najstarsze grupy wiekowe, to wówczas ten odsetek będzie jeszcze wyższy. Szacuje się, że na zespół pęcherza nadreaktywnego w całej Polsce może chorować nawet kilka milionów osób – ocenia dr hab. Paweł Miotła. Jak podkreśla, schorzenie to, w starzejącym się społeczeństwie Polski będzie coraz częstsze, choć nie u wszystkich osób przebiegać będzie ono jednakowo i w efekcie konieczne będzie włączenie farmakoterapii.

Zaczyna się od leczenia zachowawczego

Lekarze wskazują, że po prawidłowo przeprowadzonej diagnostyce OAB pierwszym krokiem terapeutycznym będzie zawsze leczenie zachowawcze. Złotym standardem jest zmiana stylu życia, w tym modyfikacja diety, rezygnacja z napojów pobudzających diurezę (kawa, herbata), czy redukcja masy ciała. Dodatkowo lekarze powinni zachęcać pacjentów do zabiegów fizjoterapeutycznych.

– Niestety, dużym problemem jest to, że pacjenci praktycznie nie mają dostępu do refundowanej przez NFZ rehabilitacji w tym zakresie. To poważna luka, ponieważ kobiety powinny mieć do niej dostęp przed i po porodzie, natomiast mężczyźni powinni mieć możliwość skorzystania z niej przed zabiegami chirurgicznymi prostaty – mówi dr n. med. Mariusz Blewniewski, lekarz urolog z Oddziału Urologii Ogólnej, Onkologicznej i Czynnościowej II Kliniki Urologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. – Dopiero drugim etapem jest leczenie farmakologiczne, gdzie mamy do dyspozycji dwie grupy leków – leki antycholinergiczne oraz drugą grupę, którą stanowi praktycznie jeden lek – mirabegron. W przypadku uzyskania oczekiwanych efektów terapeutycznych możemy poprzestać na farmakoterapii – tłumaczy ekspert.

Nadzieja w nowoczesnych lekach

– Jeśli chodzi o fizyczną dostępność do leków w aptekach, to jest ona analogiczna do tej, jaką mamy w całej Europie. Natomiast jeśli mówimy o dostępności refundacyjnej farmakoterapii doustnej, to nowoczesne preparaty beta-3-adrenolityczne [mirabegron – przyp. red.] są dostępne w aptekach, ale ze względu na brak refundacji dla wielu pacjentów pozostają poza zasięgiem – wskazuje dr hab. Paweł Miotła. Przyznaje, że większość dostępnych dla pacjentów leków to molekuły sprzed kilkunastu lat, charakteryzujące się dużym odsetkiem działań niepożądanych, szczególnie u osób w wieku senioralnym.

– W przypadku leków antycholinergicznych, na rynku dostępne są preparaty refundowane zawierające dwie substancje czynne [solifencacynę i tolterodynę – przyp. red.]. Bardziej zasadnym pytaniem staje się więc, czy każdy pacjent powinien je przyjmować? U wielu pacjentów leki o antycholinergicznym mechanizmie działania są przeciwwskazane. Mam tu na myśli chociażby osoby w wieku podeszłym. Leki te mogą powodować objawy splątania, dawać objawy demencji, czyli coś, z czym w przypadku osób w wieku senioralnym chcielibyśmy walczyć – dodaje.

Dlatego też, w opinii eksperta, sięganie po mirabegron, który takich działań niepożądanych nie generuje, byłoby zdecydowanie lepszym i optymalniejszym rozwiązaniem w przypadku pacjentów z OAB.

Ministerstwo jest nieprzejednane

W połowie sierpnia lekarze i pacjenci mieli nadzieję na wprowadzenie na listy refundacyjne nowej molekuły w ramach II linii leczenia OAB, zwłaszcza że w resorcie zdrowia trwały rozmowy w sprawie objęcia refundacją leku Betmiga. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, odpowiedzialny w resorcie za politykę lekową, wskazywał, że prace nad listą leków refundowanych trwają, a wniosek o objęcie refundacją mirabegronu jest nadal procedowany.

„Należy zaznaczy, że (?) prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wydał rekomendację, w której rekomenduje objęcie refundacją produktu Betmiga (?) pod warunkiem znacznego obniżenia ceny i pogłębienia mechanizmu ryzyka. Również Komisja Ekonomiczna po przeprowadzonych negocjacjach cenowych wydała w sprawie negatywną uchwałę. Aktualnie uchwała KE oraz całość dokumentacji zostały przekazane do Ministra Zdrowia celem podjęcia pozytywnej bądź negatywnej decyzji” – pisał wiceminister Miłkowski, podtrzymując nadzieje pacjentów.

Niestety, zarówno projekt, jak i finalnie opublikowana wrześniowa lista refundacyjna okazały się dużym rozczarowaniem dla pacjentów. Minister Zdrowia jeszcze bardziej je spotęgował usuwając z listy leków refundowanych lek z grupy solifenacyn, który cieszył się największym zaufaniem pacjentów.

– Wprowadzenie do refundacji II linii leczenia OAB byłoby dopełnieniem procesu refundacji terapii w tym schorzeniu, po tym jak wprowadzono w zeszłym roku do grupy świadczeń gwarantowanych procedurę neuromodulacji krzyżowej dla pacjentów cierpiących na ciężką postać OAB – oceniła Anna Sarbak. Dodała, że szczególnie pacjenci z ciężką postacią OAB, u których dostępne refundowane leczenie farmakologiczne nie przyniosło oczekiwanych efektów lub zostało przerwane z powodu uciążliwych skutków ubocznych, mogliby skorzystać z tej formy leczenia.

– Niestety zamiast lepiej jest gorzej, dlatego przedstawione wrześniowe obwieszczenie refundacyjne uważamy za wysoce rozczarowujące w kontekście terapii OAB, tym bardziej że producent leku mirabegron deklaruje dla Polski najlepsze warunki w Europie – podsumowała szefowa stowarzyszenia „UroConti”.

Autorka: Violetta Madeja

Źródło: Kwartalnik NTM nr 3/2020

Skip to content