„W 2020 r. liczba świadczeń w poradniach ginekologicznych była o 1,5 mln mniejsza niż rok wcześniej. Brakowało też dostępu do in vitro, do opieki ginekologicznej na terenach wiejskich oraz dobrych wycen świadczeń w położnictwie(?)”.
Z danych przedstawionych przez resort zdrowia wynika, że w ubiegłym roku znacznie obniżyła się ilość badań i świadczeń w zakresie ginekologii i położnictwa w porównaniu z rokiem poprzednim.
Jak mówił wiceminister Kraska, w 2020 r. kobiety korzystały z opieki ginekologicznej rzadziej niż w latach poprzednich – główny wpływ miała na to pandemia. W roku 2019 pracowało 2475 poradni ginekologicznych, a rok później już tylko 2408. Dla porównania w 2019 r. w poradniach ginekologicznych udzielono prawie 8,5 mln świadczeń, a rok później było to niespełna 7 mln.
Różnicę można zauważyć również w przypadku pobrań materiałów do przesiewowego cytologicznego badania szyjki macicy – w 2019 roku takich badań wykonano ponad 460 tys., natomiast w 2020 roku niespełna 300 tys.
– W zakresie szpitalnictwa aż tak dużych różnic nie ma. Liczba świadczeniodawców oraz wykonanych świadczeń jest na podobnym poziomie. Jeśli chodzi o ginekologię onkologiczną w 2019 roku udzielono ponad 240 tys. świadczeń, a w 2020 r. – 178 tys. – przekazał wiceminister Kraska.
W trybie nagłym czas oczekiwania na konsultację w poradni ginekologiczno-położniczej czy oddziałów ginekologiczno-położniczych wynosi zero, natomiast w przypadkach stabilnych, planowy czas przyjęcia na taki oddział wynosi 2 dni a do poradni 2 dni.
– W ramach kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce wprowadziliśmy kilka programów. Bierze w nich udział 16 ośrodków preferencyjnych – mówił wiceminister Kraska.
Wiceszef MZ przypomniał też o świadczeniach w ramach Narodowej Strategii Onkologicznej, której celem jest objęcie nadzorem jak największej liczby osób z rodzin wysokiego ryzyka zachorowania na wybrane choroby nowotworowe.
– Określiliśmy to w trzech modułach – wczesnego wykrywania i prewencji raka piersi i raka jajnika, wczesnego wykrywania i prewencji raka jelita grubego, raka błony śluzowej trzonu macicy oraz wczesnego wykrywania i prewencji nowotworów złośliwych w rodzinach z rzadkimi zespołami dziedzicznej predyspozycji do nowotworów – wymieniał.
Jak poinformował wiceminister na realizację tych działań w 2019 r. przeznaczonych zostało 23 mln zł, w 2020 – 24,2 mln zł, a w 2021 resort planuje wydać na ten cel 28,6 mln zł. Programem wykrywania i prewencji raka piersi i raka jajnika objętym w 2020 r. zostało 22 600 pacjentów, natomiast programem wczesnego wykrywania i prewencji raka jelita grubego i raka trzonu macicy – 1 491 pacjentów.
Kraska poinformował również o wdrożonym pilotażu badań HPV DNA, jako nowego testu przesiewowego w programie profilaktyki raka szyjki macicy w Polsce oraz o zwiększonych nakładach finansowych na zakup aparatury wykrywającej nowotwory piersi.
W czasie dyskusji poseł Jerzy Hardie-Douglas zwracał uwagę na nieadekwatne do kosztów wyceny porodów.
– Od dłuższego czasu mam sytuację, w której prowadzenie porodu siłami natury, jak i cięcie cesarskie są identycznie wycenione. To absurd, gdyż rozwiązane ciąży cięciem są dla szpitala zdecydowanie droższe. Tłumaczenie, że ma to służyć propagowaniu porodów naturalnych jest skandaliczne. To lekarze decydują, w jaki sposób ma nastąpić rozwiązanie, czy są wskazania do cięcia cesarskiego – mówił poseł Hardie-Douglas.
Szereg pytań do wiceministra zdrowia skierowała poseł Monika Rosa. Pytała m.in. o opiekę ginekologiczną na kobietami z niepełnosprawnością. Podkreślała też, że zablokowanie możliwości dostępu do in vitro przyczyniło się do tego, że potrzebujący muszą finansować procedury z własnej kieszeni albo z programów samorządowych.
– W wyniku programu in vitro, który był finansowany z budżetu państwa urodziło się ponad 21 tysięcy dzieci. To jest wymierny efekt tego wsparcia – mówiła posłanka Rosa.
Wskazywała też na problemy z dostępnością do świadczeń ginekologiczno-położniczych na terenach wiejskich. Przypominając dane z raportu NIK w tym zakresie, posłanka pytała Kraskę o działania podjęte przez resort zdrowia w tym zakresie, a także o kwestie pochówku martwego płodu oraz poronienia.
– Dane z 9 marca mówią o tym, że porody rodzinne, mimo że od wybuchu pandemii minął rok, zostały wznowione zaledwie w 53 proc. oddziałów ginekologicznych. Nadal jest separacja rodziców od zdrowego dziecka do momentu uzyskania testu na covid, w wielu przypadkach jest brak możliwości kontaktu skóra do skóry – wyliczała posłanka Zawisza, pytając wiceministra, czy resort przeprowadzał jakieś badania w tym zakresie w czasie pandemii.
– Ministerstwo Zdrowia nie odniosło się też do raportu NIK dotyczącego urodzeń martwych i poronień. Według tego raportu 68 proc. szpitali miało problem z zapewnieniem odpowiedniej liczby lekarzy, w 50 proc. szpitali stwierdzono nieprawidłowości w postepowaniach ze zwłokami dzieci martwo urodzonych oraz poronionych. Co resort planuje zrobić w tym zakresie – pytała posłanka Zawisza.
– Dzisiaj mówimy o salach porodowych, empatii lekarzy, ale kłopot to tereny wiejskie, gdzie są do duże problemy z dostępnością do świadczeń. Jeżeli mamy mówić o zwiększeniu dzietności w przyszłości, to trzeba trafić do tych miejscowości, gdzie rozgrywa się dramat – mówił poseł Marek Hok.
Dodał: – Realizacja świadczeń zaleceniach w standardach okołoporodowych – w 80 proc. małych miejscowościach i wiejskich w ogóle nie były wykonywane. Tylko 2 proc. pacjentek miało wykonane wszystkie badania zapisane w standardach. To samo dotyczy cytologii i mammografii. To nie tylko efekt pandemii. Zmniejsza się generalnie ilość świadczeniodawców na takich terenach. Lekarze, położnicy odchodzą do prywatnej ochrony zdrowia.
Wiceminister Kraska, odniósł się do pytań posłów, które padły w czasie dyskusji i stwierdził, że wycena porodu siłami natury i cesarskiego cięcia nie powinna być kreowana przez NFZ. – Zawsze to jest merytoryczna decyzja lekarska – mówił, podkreślając, że rzeczywiście z tym jest problem.
– W przypadku wyceny procedur pielęgniarskich czy ginekologiczno-położniczych – ten temat będzie wracał. W tej chwili AOTMiT pracuje nad szeroką zmianą wyceny wielu procedur. Wiemy, że niektóre są niedoszacowane i na pewno trzeba będzie to zmienić – przekazał Kraska.
Wiceminister poinformował posłów, w kontekście szczepień przeciwko HPV, że obecnie takie świadczenie podlega ocenie AOTMiT i we wrześniu będzie można poznać jego opinię. – Mam nadzieję, że od przyszłego roku takie szczepienia będą dostępne – dodał.
Odpowiadając na pytania dotyczące dostępności do lekarzy w małych miejscowościach i na terenach wiejskich wiceminister stwierdził: – Przy obecnej ilości lekarzy i położników zapewnienie do nich dostępności jest problemem. Wiem, że w wielu ośrodkach POZ przynajmniej raz w tygodniu ginekolog położnik się pojawia. Jest to uzależnione więc też od kreatywności działalności określonego POZ. Jest to bardzo ważne, aby w tym małych ośrodkach ten dostęp przynajmniej raz w tygodniu był możliwy.
Mówiąc o kontroli standardów okołoporodowych, wiceminister wskazał, że każdy z ośrodków powinien przynajmniej raz w roku taki audyt swoich postępowań przeprowadzić.
W ocenie prof. Krzysztofa Czajkowskiego, konsultanta krajowego w zakresie ginekologii i położnictwa, ten obszar wymaga nie rozwiązań doraźnych a systemowych.
Jak mówił prof. Czajkowski, zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia szpital na pierwszym poziomie opieki musi mieć codziennie jednego specjalistę, zapewnić całodobową opieki, nie musi zapewniać znieczulenia i obecności neonatologa, musi mieć też kolposkop, KTG i kardiomonitor. Natomiast szpital trzeciego stopnia musi zapewniać bezwzględnie dwóch specjalistów, całodobową opiekę trzech lekarzy, zapewnienia znieczulenia śródporodowego, co oznacza konieczność zatrudnienia dwóch anestezjologów, posiadanie kolposkopu, KTG, kardiomonitora, USG, laparoskopu, histeroskopu, możliwości echokardiografii z Dopplerem.
– Proszę państwa – wycena świadczenia jest identyczna na obu poziomach referencyjności. W związku z tym, nie da się tego zrobić w sposób rozsądny. W czasie dyskusji padły też słowa o odnoszeniu się personelu do pacjentów, co jest karygodne i naganne, ale ministerstwo w żaden sposób nie nagradza i nie różnicuje kontraktów szpitali, które posiadają certyfikat jakości, jak i to, że mają tytuł ?Przyjazny Dziecku? – mówił prof. Czajkowski.
Dodał: – Dopóki to nie będzie nagradzane i dopóty szpital ma sam siebie skontrolować raz w roku, nic się nie zmieni. Dlatego apeluję, aby do zmian podejść systemowo, nie tylko łatać dziury, jak to dotychczas bywa.
Jak wskazywał specjalista, problem dostępności do świadczeń w małych miejscowościach i na terenach wiejskich powinien rozwiązać NFZ.
– Z jednej strony są sytuacje nagłe i pacjentka powinna się zgłosić do szpitala a nie do poradni, a z drugiej – mamy planową opiekę i profilaktykę. W tym ostatnim przypadku, jeśli w wiejskim ośrodku zdrowia będzie ginekolog raz na jeden-dwa tygodnie to jest on w stanie to zadanie realizować. Problem jest w tym, aby NFZ chciał podpisać kontrakt na działanie raz w tygodniu, a nie stawać wymóg obecności 5-6 w tygodniu, w tym dwa razy po południu, bo tego się po prostu nie da zrealizować – mówił prof. Czajkowski.(?)
„Restrukturyzacja musi objąć również istnienie oddziałów, gdzie odbywa się 200-300 porodów w roku. Jeżeli mają one mieć zapewnionego lekarza, kilkanaście położnych, żeby przyjąć jeden poród dziennie albo jeden na dwa dni, to jaki ma to ma sens ekonomiczny i jakie ma doświadczenie personel w opiece na kobietami??
Źródło: www.rynekzdrowia.pl