Specjaliści przewidują, że w ciągu najbliższych czterech lat deficyt finansowy płatnika może osiągnąć nawet 250 miliardów złotych. To tak, jakby cały budżet systemu ochrony zdrowia na przyszły rok, szacowany na niecałe 240 miliardów złotych, wyczerpał się od razu 1 stycznia. Oczywiście jest to scenariusz teoretyczny, ale dobrze oddaje skalę problemu. W praktyce niedobór środków wyniesie równowartość rocznego budżetu na ochronę zdrowia, jednak rozłoży się na cztery lata. Jakie czynniki doprowadziły do tej sytuacji i jakie mogą być jej konsekwencje w krótkim i średnim okresie?
Główną przyczyną jest wieloletnie niedofinansowanie systemu. Ochrona zdrowia od dekad opiera się na dwóch zasobach – finansach (pochodzących ze środków publicznych i prywatnych) oraz czasie. Pacjenci mierzą się z długimi kolejkami, często liczącymi miesiące lub lata, a personel medyczny jest przeciążony obowiązkami, pracując ponad normę.
Drugim istotnym czynnikiem są decyzje polityczne z ostatnich dwóch kadencji. W latach 2017-2018 wprowadzono ustawowe zobowiązanie do zwiększenia nakładów publicznych na zdrowie do 6% PKB, później podniesione do 7%. Jednak reguła n-2 sprawiła, że zobowiązania te nie zostały w pełni zrealizowane. Według międzynarodowych raportów Polska nadal przeznacza na zdrowie mniej niż 5% PKB, co plasuje nas na końcu rankingu krajów UE. W latach 2022-2023 dodatkowo wzrosły koszty systemu w wyniku uchwalenia ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia, przy czym nie zapewniono odpowiedniego źródła finansowania. Przeniesiono również finansowanie niemal wszystkich świadczeń zdrowotnych z budżetu Ministerstwa Zdrowia do Funduszu.
Obecnie trwają prace nad zmianami prawnymi, które mogą dodatkowo zmniejszyć wpływy NFZ – chodzi m.in. o obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców. W trudnej sytuacji budżetowej państwa nie wiadomo, czy i w jakiej wysokości Ministerstwo Finansów zrekompensuje Funduszowi te straty, szacowane na kilka miliardów złotych rocznie.
Aby zmniejszyć deficyt, można podjąć działania na dwóch frontach. Po pierwsze, ograniczyć koszty, na przykład poprzez oszczędniejsze wdrażanie ustawy o minimalnych wynagrodzeniach. Po drugie, zwiększyć dochody systemu, choć politycznie temat podwyższenia składki zdrowotnej nie jest obecnie brany pod uwagę. Alternatywą mogłoby być połączenie niektórych ubezpieczeń społecznych (np. rentowego czy chorobowego) z ubezpieczeniem zdrowotnym oraz wprowadzenie dodatkowego ubezpieczenia pielęgnacyjnego, co mogłoby poprawić sytuację w zaniedbanej obecnie opiece długoterminowej.
Niektórzy politycy argumentują, że luka finansowa NFZ nie jest niczym nowym, a budżet od lat wspiera Fundusz dodatkowymi środkami. Jednak już w ubiegłym roku niedobory w płynności finansowej negatywnie wpłynęły na funkcjonowanie systemu. Szpitale borykały się z opóźnieniami w płatnościach, co powodowało trudności w przyjmowaniu pacjentów do programów lekowych, wstrzymywanie planowej diagnostyki i leczenia oraz wydłużanie kolejek do części świadczeń. W publicznych debatach o nowych terapiach czy programach szczepień coraz częściej padają argumenty o trudnej sytuacji finansowej NFZ i budżetu państwa.
Polska jest obecnie objęta procedurą nadmiernego deficytu, co oznacza, że zamiast zwiększać wydatki, finanse publiczne muszą zostać poddane rygorystycznym oszczędnościom. Dodatkowo rosną nakłady na obronność, które już teraz zbliżają się do 5% PKB. Może to doprowadzić do sytuacji, w której na wojsko Polska wyda więcej niż na publiczną ochronę zdrowia, co stanowi znaczące zaburzenie równowagi w budżecie.
Szacunki wskazują na kwotę pomiędzy 216 a 249 miliardami złotych. Różnica 33 miliardów złotych to ogromna suma, ale nawet przy ostrożniejszych obliczeniach skala problemu pozostaje poważna. Eksperci przyjęli, że Parlament prawdopodobnie uchwali obniżenie składki zdrowotnej dla przedsiębiorców oraz ograniczy zakres ustawy o wynagrodzeniach minimalnych, co zmniejszyłoby jej skutki finansowe.
W tym samym czasie, gdy opublikowano raport o luce finansowej, OECD przedstawiło wyniki badań z 19 krajów, obejmujących 109 tysięcy pacjentów z chorobami przewlekłymi. Polska nie była uwzględniona w badaniu, ale wyniki dają do myślenia – wśród krajów o najwyższej ocenie systemu ochrony zdrowia znalazły się Czechy i Słowenia, mimo że wydają stosunkowo niewielkie kwoty na zdrowie. Przeliczając wydatki publiczne i prywatne na mieszkańca, oba kraje przeznaczają ok. 2,8 tys. EUR PPP, podczas gdy w Polsce jest to tylko 1,9 tys. EUR PPP. W ujęciu procentowym Czechy i Słowenia wydają na zdrowie ok. 8% PKB, a Polska – poniżej 5%, co pokazuje 40-procentową różnicę w poziomie finansowania.
Eksperci ocenili jedynie lukę między obecnymi przychodami NFZ a kosztami działania systemu w obecnej formie, czyli z ograniczoną dostępnością do świadczeń. Faktyczne potrzeby finansowe byłyby znacznie wyższe, gdyby system miał zapewniać pacjentom leczenie na odpowiednim poziomie, dostępne w momencie, gdy jest potrzebne.
Źródło: www.medexpress.pl