Tegoroczne obchody Europejskiego Dnia Prostaty, będą dla pacjentów z rakiem gruczołu krokowego nieco bardziej radosne niż wcześniejsze. Bo choć może nie rozwiązali jeszcze wszystkich problemów, z jakimi muszą się mierzyć na co dzień, to jednak po wielu miesiącach starań doczekali się zmian w programie lekowym i to zarówno w kontekście poszerzenia dostępu w ramach leczenia przed chemioterapią, jak i zniesienia ograniczeń wynikających z kryterium skali Gleasona.
To dobra wiadomość dla nich wszystkich, także dla tych, którzy wcześniej, komercyjnie leczyli się enzalutamidem wydając na niego oszczędności całego życia. Polska była jedynym krajem w Unii Europejskiej, w którym pacjenci i lekarze mieli do dyspozycji tylko jeden refundowany lek w programie przed chemioterapią.
Do września Polska była też jedynym, znanym pacjentom krajem na świecie, w którym jako kryterium kwalifikujące do programu lekowego obowiązywał warunek stopnia złośliwości mierzonego skalą Gleasona. Przeciwko takiej dyskryminacji protestowali pacjenci, krytykowali go również eksperci medyczni i Rada Przejrzystości, która postulowała potrzebę „rewizji programu lekowego leczenia zaawansowanego, opornego na kastrację raka gruczołu krokowego, w szczególności dopuszczenie do stosowania obu leków hormonalnych (octanu abirateronu i enzalutamidu) przed chemioterapią bez uzależnienia od stopnia złośliwości (skala Gleasona)”.
Nie jest jednak tak, że 1 września skończyły się wszystkie problemy pacjentów z rakiem prostaty. Nadal mierzą się oni codziennie z niedającym się wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób zakazem sekwencyjnego podawania leków. W praktyce wygląda to tak, że jeśli leczyli się dotąd jednym z leków, który okazał się nieskuteczny, to w myśl obowiązujących ciągle zapisów, zamykają sobie jakąkolwiek możliwość leczenia innymi lekami, chyba, że sami będą za nie płacić!
Z posiadanych przez pacjentów informacji wynika, że na świecie są już dostępne inne nowoczesne leki, pozwalające na leczenie pacjentów we wcześniejszych fazach choroby, kiedy organizm nie jest jeszcze tak bardzo wycieńczony.
Ponadto pacjenci zwracają uwagę, że coraz trudniejszy dostęp do lekarzy, w tym do urologów spowodował wysyp gabinetów prywatnych lekarzy będących jeszcze w trakcie specjalizacji, którzy już tytułują się specjalistami, chociaż w rzeczywistości jeszcze nimi nie są.