Badania per-rectum, rozmiaru prącia, płci lekarza, niczego? Na łamach „Wysokich obcasów” kobiety urolożki, których jest już obecnie ok. 10 proc. w całej populacji lekarzy tej specjalizacji opowiedziały czego wstydzą się mężczyźni przychodząc do gabinetu urologicznego.
Rozmowę z Agnieszką Chomicz, Anną Kołodziej, Magdaleną Mikulską-Jovanovic i Magdaleną Waleryś-Czechowską przeprowadziła Marta Szarejko. Jakie są wnioski?
Dwadzieścia parę lat temu w Polsce było może dziesięć urolożek. Dziś, według danych Polskiego Towarzystwa Urologicznego, niespełna 10 proc. lekarzy urologów to kobiety. Coraz więcej dziewczyn studiuje medycynę. Są zmotywowane i przygotowane, więc często lepiej zdają egzaminy, także te końcowe, a to daje im możliwość wyboru specjalizacji. Urolożek też będzie coraz więcej.
Magdalena Mikulska-Jovanović, ordynatorka oddziału urologii ogólnej i onkologicznej w Regionalnym Szpitalu Specjalistycznym w Grudziądzu zajmuje się urologią ogólną i onkologiczną, głównie nowotworami pęcherza, nerek, prostaty. – Ludzie rzadko kojarzą, że urolog to jednocześnie chirurg i onkolog. Do tego postrzega się urologię jako męską specjalizację nie tylko dlatego, że zajmują się nią głównie lekarze, ale też dlatego, że pacjenci to przede wszystkim mężczyźni. To stereotyp. Część urologicznych chorób dotyczy tak samo kobiet jak mężczyzn, chociażby kamica albo nietrzymanie moczu – to wciąż, niestety, temat tabu. – mówi.
Lekarka obserwuje rosnącą świadomość: mężczyzna zachoruje na raka jądra, idzie się leczyć – i nagle z jego firmy albo uczelni przychodzi kilku kolegów zbadać się profilaktycznie.
Ewa Bres-Niewada, kierowniczka oddziału urologicznego Szpitala Kolejowego w Pruszkowie, specjalistka od kamicy miała być ginekolożką. Dyskryminacji doświadczyła raz.
Według lekarki mężczyźni do wizyty w gabinecie urologa podchodzą zadaniowo. Do gabinetu zazwyczaj przychodzą z konkretna sprawą, chociaż ciężko im się opowiada o zaburzeniach wzwodu i wciąż mają problem z badaniem per rectum.
Anna Kołodziej, urolożka, profesor w Klinice Urologii Małoinwazyjnej i Robotycznej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu wielokrotnie słyszała od pacjentów, że znacznie bardziej wstydziliby się badania u innego mężczyzny.
Dziś płeć lekarza nie ma znaczenia. – Pacjenci kierują się opinią – mówi Agnieszka Chomicz, specjalistka urologii, androlożka kliniczna, pracująca w klinikach w Warszawie i Białymstoku. Odzwiedzają ją teraz nie tylko mężczyźni 50 plus, którzy zaczynają odwiedzać urologa, kiedy pojawia się problem z oddawaniem moczu. Coraz więcej zgłasza się młodych mężczyzn z zaburzeniami erekcji. I takich, którzy starają się o dziecko bez skutku.
Według Agnieszki Chomicz mężczyźni najbardziej przejmują się rozmiarem prącia. Niezależnie od tego, jaki jest. – Według badań 80 proc. pacjentów uważa, że ich prącie jest za małe, podczas gdy u większości rozmiar jest całkowicie prawidłowy. – mówi androlożka.
Druga rzecz, której się wstydzą, to funkcja penisa: czy działa jak należy? Czy erekcja jest pełna, sztywna, długo trwa? Na trzecim miejscu plasuje się kształt, ale przejmują się nim ci, u których skrzywienie jest naprawdę duże. – Jeśli mężczyzna ma skrzywienie 90 stopni, to nie tylko budzi strach przed rozebraniem się i aktywnością seksualną, ale też fizycznie może ją uniemożliwiać. Na szczęście mamy na to metody lecznicze. – wykonuję operacje skrzywienia prącia.
Urolożka twierdzi, że mężczyźni dziś są znacznie bardziej świadomi, zwłaszcza w zakresie płodności. Wielu z nich bardzo przeżywa to, że mają złe parametry nasienia i że to przez nich nie ma ciąży.
Magdalena Waleryś-Czechowska, urolożka z klinicznego oddziału urologii i onkologii urologicznej 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego w Bydgoszczy, badająca mężczyzn podczas komisji poborowych twierdzi, że mężczyźni nie maja problemu z jej płcią. Raczej przeszkadzało im to, że długo wyglądała młodo. Podkreśla, że urologia jest dobra dla kobiety: łączy pracę na sali operacyjnej z pracą w gabinecie.
Z zaburzeniami wzwodu przychodzą właściwie pacjenci w każdym wieku. Mężczyźni 65 plus z takim nastawieniem: super, że coś działa, bo u kolegów to już niekoniecznie. Mężczyźni 45 plus myślą, że jest tragedia, ale czasem się mylą. Jednak najtrudniejsza jest najmłodsza grupa, 28-35 lat, bo to są mężczyźni, którzy dużo się naoglądali, mają ogromne oczekiwania i to, co dostają w życiu, nie jest w stanie im sprostać.
Źródło: Wysokie Obcasy