REKLAMA
MCC, Centrum Medyczne MCC

Da Vinci w Mazovii

Na początku października ruszą w Warszawie operacje nowo sprowadzonym robotem da Vinci. To trzecie takie urządzenie w Polsce, ale z ogłoszonych przetargów wynika, że mogą być niedługo dwa kolejne. Jak tłumaczą lekarze, po tradycyjnej chirurgii, a następnie laparoskopii, stanowi teraz najlepsze rozwiązanie m.in. w operacjach urologicznych. Nie są one w tej technologii w Polsce refundowane. Prywatny szpital korzystając wcześniej ze sprzętu pożyczonego z Niemiec przekonał się, że są pacjenci gotowi zapłacić nawet 40 tys. zł by zmniejszyć liczbę powikłań i szybciej wrócić do zdrowia.

Giełdowa spółka Synektik chce upowszechniać w Polsce technologię robota chirurgicznego da Vinci. Została wyłącznym dystrybutorem na Polskę systemów da Vinci i będzie odpowiadać m.in. za sprzedaż i serwis robotów chirurgicznych.

W październiku odbędą się pierwsze operacje z wykorzystaniem robota w warszawskim Szpitalu Mazovia. Jednak jak poinformował prezes Synektika Cezary Kozanecki, jest też ogłoszony przetarg na jego zakup w Poznaniu, a drugi w Białymstoku.

Kozanecki podkreślił, że posiadanie samego robota to połowa lub wręcz tylko 1/3 sukcesu. – Sam robot nic nie znaczy, dlatego Synektik odpowiada nie tylko za samą sprzedaż urządzeń, ale przede wszystkim wsparcie kliniczne, asystę sródoperacyjną, monitoring wykorzystywania urządzenia i skuteczności. Zakup samego robota nie oznacza uzyskania oczekiwanego efektu terapeutycznego. Rozbudowany system szkoleń, czasowe certyfikaty, które można utracić jeśli wykonuje za mało operacji w ciągu roku, a do tego serwis urządzenia, to kluczowe elementy – mówił prezes giełdowej spółki.

Możliwości urządzenia

Dr Tomasz Szopiński, ordynator ze Szpitala Mazovia zaprezentował we wtorek możliwości urządzenia. Wcześniej na sprzęcie wypożyczonym z Niemiec wykonał od października zeszłego roku ok. 90 operacji w Warszawie. Placówka, w której stanęło nowe urządzenie działa od 10 lat, przyjmują 14 tys. pacjentów rocznie. Mają profil ginekologiczno-urologiczny i wykonują m.in. ponad 250 operacji prostaty rocznie.

– Była chirurgia otwarta, potem laparoskopia, teraz jest robotyka. To najwyższy możliwy standard dostępny na świecie – mówił ordynator. Urządzenie oferuje m.in. obrazowanie 3D HD, różne ustawienia gradacji pola operacyjnego, przez co można dostrzec rzeczy niewidoczne przy operacji klasycznej lub laparoskopowej, w tym niewielkie włókna nerwowe.

Urządzenie odwzorowuje ruchu nadgarstka, ale pomniejszone, a zakres ruchy oferuje zwiększony, bez drgań ręki co ważne przy nerwach. W czasie transmisji nie są przekazywane zbędne drobne ruchy, a system firefly umożliwia lepsze uwidocznienie drobnych naczyń czy drogi rozsiewania nowotworu.

Jak przekonywał ordynator, efekty kliniczne to krótszy czas pobytu w szpitalu dzięki zmniejszeniu urazu termicznego, mniej bólu. 99 proc. chorych po operacji prostaty jest uruchomiona dzień po operacji. Wykonywane są badania śródoperacyjne. Mniej powikłań, utraty krwi, uszkodzeń sąsiadujących narządów. – Chodzi też o jakość życia: możemy tak operować, by ułatwiać zachowanie wzwodu, powrót trzymania moczu – wyjaśniał lekarz.

Główne trzy obszary wykorzystania robota da Vinci

W zeszłym roku wykonano na świecie ok. 900 tys. zabiegów z wykorzystaniem tego robota, w tym roku będzie ich ponad 1 mln. Główne trzy obszary wykorzystania robota da Vinci to urologia, ginekologia oraz chirurgia ogólna.

Mimo toczących się od lat dyskusji, operacje z wykorzystaniem urządzenia nie są refundowane. Prywatnie, w zależności od zabiegu, koszt wynosi np. w raku prostaty nawet 40 tys. zł. Jak informowali lekarze, decydują się na to m.in. mężczyźni w wieku 40 czy 50 lat, aktywni zawodowo, którzy mogą wziąć dwutygodniowy urlop i powrócić po nim zoperowani, i niemal w pełni sprawni do pracy, podczas gdy rekonwalescencja po innych procedurach wynosi np. pół roku.

Źródło: www.politykazdrowotna.com

Skip to content