Coraz więcej szpitali kupuje roboty chirurgiczne, a NFZ opłaca coraz więcej zabiegów z ich wykorzystaniem. Nie wiemy jednak, czy i jak przekłada się to na realne korzyści dla pacjentów. Przepisy wymagają stworzenia osobnego rejestru do raportowania zabiegów. Fundusz interpretuje to w wygodny dla siebie sposób, a resort zdrowia nie oponuje. NFZ wspólnie z MZ i ekspertami chce poszerzać zakres danych dotyczących zabiegów robotycznych.
Rozwój robotyki medycznej w Polsce mierzy się przy pomocy liczb. Co jednak z długoterminowymi efektami zabiegów robotycznych? Jak wygląda śmiertelność chorych? Czy takie operacje przynoszą skutki lepsze od innych technik? Jaki jest poziom szkolenia operatorów? Tego nie wiemy, bo nikt tego nie sprawdza.
Suche liczby to nie wszystko. Potrzebne są mierniki, ewaluacja wyników i strategia, która pozwalałaby ocenić skuteczność oraz sens uporczywego wdrażania robotów w polskich szpitalach.
Rozwój robotyki medycznej w Polsce mierzy się przy pomocy liczb. Co jednak z długoterminowymi efektami zabiegów robotycznych? Jak wygląda śmiertelność chorych? Czy takie operacje przynoszą skutki lepsze od innych technik? Jaki jest poziom szkolenia operatorów? Tego nie wiemy, bo nikt tego nie sprawdza.
Suche liczby to nie wszystko. Potrzebne są mierniki, ewaluacja wyników i strategia, która pozwalałaby ocenić skuteczność oraz sens uporczywego wdrażania robotów w polskich szpitalach.
Ustawodawca dostrzegł potrzebę monitorowania rozwoju rynku robotycznego w Polsce. Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia w sprawie gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego, świadczeniodawcy muszą przekazywać dane dotyczące zabiegów przeprowadzanych systemem robotowym do rejestru zabiegów, prowadzonego przez prezesa NFZ, dostępnego za pomocą aplikacji internetowej.
– Założeniem przepisów było wyposażenie płatnika (NFZ) w informacje niezbędne do oceny: czy świadczeniodawcy spełniają wymogi i warunki realizacji świadczeń określone w rozporządzeniu – wskazują nam przedstawiciele biura komunikacji Ministerstwa Zdrowia.
W środowisku lekarskim głośno mówi się jednak o tym, że rejestr prowadzony na zasadach wskazanych w rozporządzeniu, nie funkcjonuje w praktyce.
Ministerstwo Zdrowia, odpowiedzialne za rozporządzenie, nie dostrzega jednak nieprawidłowości w tym zakresie. Informuje, że nie ma żadnych sygnałów o problemach związanych weryfikacją spełniania przez świadczeniodawców warunków określonych w przepisach. Przedstawiciele resortu zaznaczają jednak, że jeśli pojawi się potrzeba utworzenia odrębnego rejestru świadczeń wykonywanych systemem robotowym, może zostać wydane rozporządzenie, które go utworzy.
Podejście urzędników do kwestii monitorowania rozwoju rynku robotycznego nie napawa optymizmem. Zdrowy rozwój tego obszaru, jak przewidują prawnicy, powinien bowiem uwzględniać działania prowadzące do zapewnienia bezpieczeństwa prawnego szpitala, medyków oraz pacjentów.
W tym celu należałoby pomyśleć o stworzeniu ogólnopolskiej strategii rozwoju dla robotyki medycznej, która usystematyzowałaby i definiowała potrzeby szpitali oraz chorych. Elementem weryfikującym spełnianie celów tej strategii powinny być odpowiednio szczegółowe rejestry oraz ewaluacja wyników zabiegów. Powinno się stworzyć państwowy nadzór nad procesem szkoleniowym lekarzy z użyciem robotyki. Wielka w tym aspekcie rola organizacji pacjenckich, które mogłyby zabiegać o zwiększenie jakości wykonywanych zabiegów robotycznych.
W kwestii zwiększania bezpieczeństwa zabiegów pozostaje liczyć, że nowy rząd będzie kontynuował realizację pomysłow MZ w zakresie szkolenia operatorów. W połowie br. wiceminister zdrowia Piotr Bromber informował, że planowane jest stworzenie akredytowanych ośrodków szkolących lekarzy z obsługi robotów. Toczą się też prace nad projektem, finansowanym z unijnych pieniędzy, który pozwoli medykom, w tym także pielęgniarkom, rozwijać umiejętności w tym zakresie.
W wywiadzie na łamach Rynku Zdrowia dr n. med. Paweł Salwa, kierownik kliniki urologii w warszawskim Szpitalu Medicover mówił, że NFZ powinien oceniać wyniki finansowanych przez siebie operacji robotycznych. Podawał przykład Niemiec, gdzie szpitale odcina się od finansowania przez Kasę Chorych, jeżeli nie dochowują one odpowiedniej liczby i jakości wykonywanych zabiegów.
– Na pewno nie można wierzyć tylko danym z ośrodka. Przecież ocena efektów leczenia dokonana przez lekarza może nie być obiektywna. Na Zachodzie to byłoby nie do pomyślenia. Trzeba zatrudnić kilku kompetentnych ludzi, żeby kontaktowali się z pacjentami i pytali o ich stan zdrowia po pewnym czasie od zabiegu – proponował dr Paweł Salwa.
Od innego chirurga usłyszeliśmy, że pewnym pomysłem byłoby też łączenie ze sobą danych z różnych państwowych baz: w przypadku robotyki medycznej, przykładowo zestawianie danych NFZ z informacjami przetwarzanymi przez GUS.
Źródło: Rynek Zdrowia