Polscy pacjenci z nowotworem prostaty wciąż nie mają równych szans w leczeniu tego schorzenia w porównaniu z pacjentami z Europy Zachodniej.
Profesor Chłosta z Collegium Medicum UJ w Krakowie, prezezs Polskiego Towarzystwa Urologicznego zauważył, że polski pacjent może uzyskać taki sam dostęp do leczenia tego nowotworu, co pacjent we Francji, Czechach, Niemczech czy Rumunii, tylko dzięki własnej determinacji, a nie dzięki systemowi. Co prawda polski pacjent ma dostęp do najnowocześniejszych technik napromieniania, ale już w przypadku metod operacyjnych, Polska zatrzymała się w latach 80. XX wieku. Nie ma też dostępu do najnowocześniejszych leków, które mogą przedłużyć życie nawet do 56 miesięcy. Zauważa, ze w związku ze starzeniem się społeczeństwa powinniśmy dysponować leczeniem opartym na wielu technologiach i nowoczesnej farmakoterapii.
Wg. dr n.med. Iwony Skonecznej z warszawskiego Szpitala im. Św. Elżbiety, zbyt wielu chorych trafia do lekarza z zaawansowaną chorobą. W dalszym ciągu zbyt wielu chorych leczonych jest lekami hormonalnymi, zamiast dożylnej chemioterapii. Możliwość stosowania różnych metod, ponieważ populacja pacjentów z nowotworem prostaty jest bardzo różnorodna. Zdarzają się 50-latkowi i 90-latkowie i dlatego trzeba tak dobierać terapie, by była ona jak najmniej obciążająca dla pacjenta.
Teoretycznie, w Polsce można skorzystać z każdego leku na nowotwór prostaty , który dostępny jest w UE. Problemem jednak jest finansowanie. Często leki, które są najbardziej skuteczne, są w Polsce niedostępne w powodu ceny. Może je kupić tylko ten pacjent, którego na to stać. Dlatego tak potrzebne jest wsparcie państwa. A przecież efektywność terapeutyczna leku A podanego na początku choroby jest zupełnie inna niż w drugim, czy trzecim stadium choroby. W przypadku raka prostaty, państwo powinno sprostać etycznemu wymogowi w stosunku do pacjentów , którzy zapadli na tę chorobę. Niestety, w opiniach AOTMiT, ocena leku podporządkowana jest brakowi środków na refundację i często nie odpowiada analizie aktualnych badań klinicznych i efektów tych badań.
Przedstawiciele Agencji bronią się przed tym zarzutem, twierdząc, że każda ocena uwzględnia analizę kliniczna, która wskazuje wszystkie dowody naukowe odnalezione w przeglądzie systematycznym, a jeśli chodzi o finanse, to najważniejszy jest stosunek kosztów do efektów zdrowotnych, mierzony tzw. progiem efektywności kosztowej stanowiącego równowartość trzykrotności PKB per capita. Zdarza się, że ta relacja stanowi o ostatecznym wydźwięku rekomendacji. Jednak ostateczna decyzja należy do Ministra Zdrowia, a AOTMiT służy mu tylko radą.
Istotna kwestią jest również to, że niektóre leki są dostępne w refundacji dostępne są jedynie pod pewnymi warunkami. Obecnie refundowany jest np. abirateron, ale przysługuje on w refundacji jedynie pacjentom, którzy wcześniej przeszli chemioterapię, co oznacza, ze refundacja jest dostępna dopiero w zaawansowanym stadium choroby. Niestety, w Polsce, z tego również powodu, wciąż dopuszcza się do powstawania przerzutów, wówczas gdy w innych krajach, nie dopuszcza się do jej rozwoju, albo opóźnia jej progresję. Trzeba przy tym pamiętać, ze polski pacjent jest bardzo dobrze wyedukowany i po pomoc często wyjeżdża za granicę. W takim kontekście działania Ministerstwa Zdrowia noszą znamię niegospodarności. Niewprowadzanie refundacji leków dostępnych w UE, to także straty wynikające z powikłań i dodatkowych kłopotów, które ponosi zarówno pacjent, jak i jego rodzina. Niestety, Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł, w tym roku podkreślił, że koszty pośrednie, przy decyzjach refundacyjnych, nie będą brane pod uwagę.
Organizacje pacjenckie proponują obowiązkowe, w ramach badań profilaktycznych, badanie PSA panów po 40. roku życia, powołanie zespołu lekarzy różnych specjalności (onkolog, urolog, , ginekolog), do wyboru właściwej metody leczenia pacjenta z rakiem, leczenie nowoczesnymi lekami, a także wprowadzenie prawidłowej dystrybucji i zwiększenie ilości środków chłonnych.
Przedstawiciele AOTMiT zachęcają natomiast do wyrażania swojej opinii w procesie oceny leku, co pozwoli na szerokie spojrzenia na problem oceny zarówno członkom Rady Przejrzystości, jak i prezesowi AOTMiT. Najlepszym rozwiązaniem byłoby powstanie centrów uroonkologicznych – rozwiązań droższych, ale w dalszej perspektywie, na pewno opłacalnych.
Ministerstwo Zdrowia musi podjąć szereg trudnych decyzji zarówno tych, dotyczących leczenia, jak i szukania większych środków i inwestowania w najnowsze technologie, ktore są potrzebne polskim pacjentom.
Źródło: Rzeczpospolita (3.01.2017)